Wyjazd na Maltę
Jeszcze w lutym powiedziałabym „I have never been in Malta” . Z natury jestem ciekawskim geografem, więc podjęłam wyzwanie i pojechałam na południe. Kurs języka angielskiego (General English Course) rozpoczął się 4 marca, a zakończył 15 marca. Wybrałam szkołę EC English School w miejscowości St.Julian’s na Malcie. Ten niewielki kraj słynie w świecie ze szkół uczących języka angielskiego. Spotkałam bardzo dużo Japończyków, Koreańczyków, obywateli różnych państw z Ameryki Południowej i Rosjan. Zdecydowanie mniej liczni byli Niemcy, Włosi, Polacy, Czesi, Francuzi i Egipcjanie. Z Japonii przeważali studenci, natomiast pozostałe państwa reprezentowali ludzie dorośli lub bardzo dorośli. Pewna Szwajcarka miała pewnie 80 lat i z uporem uczestniczyła w Intensive Lessons, chociaż była zaledwie początkująca. Twierdziła, że lubi posłuchać mądrych ludzi.
Każda klasa liczyła nie więcej niż 12 osób. Codziennie miałam 4 Regular Lessons i 2 Intensive Lessons. Zajęcia intensywne były zawsze o 13.00. Prowadził je Richard. W poniedziałki, środy i piątki Regular Lessons prowadziła Izabela. Były to zajęcia popołudniowe do 18.00. Korzystaliśmy z podręcznika OUTCOMES i ćwiczeń. Natomiast we wtorki i czwartki zajęcia poranne prowadziła Emma. Były to ogólnie mówiąc skills – fillm, muzyka, obraz. Poza lekcjami obowiązkowymi była możliwość uczestnictwa w 2 Free Lessons we wtorki, środy i czwartki. Oczywiście wzięłam udział we wszystkich proponowanych przez szkołę zajęciach.
Richard zadawał zawsze pracę domową na następny dzień. Zwykle była prośba o pogłębienie tematu i napisanie opinii na ten temat. Na lekcji prace były sprawdzane. Każdy student był zapisany do biblioteki i należało przeczytać chociaż jedną książkę. W szkole było laboratorium komputerowe, centrum egzaminacyjne, wifi, miejsca relaksu (kanapy, fotele, itp.). W dwóch budynkach uczyło się pewnie ponad 150 osób. Szkoła dbała o program dodatkowy. Każdego dnia odbywały się wycieczki fakultatywne w różne ciekawe miejsca na Malcie.
Celem mojego wyjazdu była nauka języka angielskiego. Pojechałam na Maltę sama, aby zanurzyć się całkowicie w obcym języku i nie mieć pokus mówienia po polsku. Uważam, że wykorzystałam maksymalnie czas na Macie – lekcje i wycieczki fakultatywne z przewodnikiem wpłynęły przede wszystkim na moją umiejętność rozumienia innych. Miałam okazję codziennych konwersacji z ludźmi o różnym stopniu znajomości języka angielskiego. Było to bardzo dobre, ponieważ do każdego należało się dostosować i z każdym dogadać. Znajomość języka angielskiego wykorzystam przede wszystkim podczas obserwacji zajęć edukacyjnych w szkole – języka angielskiego oraz zajęć dwujęzycznych. Zaobserwowałam nowe metody pracy. Podzielę się moimi spostrzeżeniami z nauczycielami pracującymi w naszej szkole. Poza tym język angielski jest mi potrzebny do wyszukiwania ciekawych rozwiązań edukacyjnych w innych krajach.
Malta jest niewielkim krajem. Mieszkałam u rodziny (host family) i było to ciekawe doświadczenie kulturowe. Przede wszystkim śniadania – codziennie biały chleb tostowy, masło i ser żółty. Herbatę piją po angielsku, czyli z mlekiem. Na obiad lubią makarony (pasta) w różnych wariantach. Czuć, że Włochy są blisko. Codziennie chodzą do pracy na 8 godzin jak w Polsce, i jak w Polsce zwykłych ludzi nie stać na luksusy. Domy są budowane z wapienia. Są one cudownie chłodne latem, natomiast zimą są wilgotne i zimne. Maltańczycy nie mają centralnego ogrzewania w domach. Zimą dogrzewają się piecykami elektrycznymi lub gazowymi. W sklepach wszystko jest droższe niż w Polsce. Tańsza była tylko kawa w kafejce u Włochów po 1-1,50 euro w zależności od kawy. Na Malcie wszyscy mówią świetnie po angielsku, ponieważ jest to język urzędowy, wykładany w szkole, obecny na egzaminach. Maltańczycy mają również własny język maltański, który zaliczamy do grupy języków semickich. Moja gospodyni, rodowita Maltanka, mówiła zawsze po angielsku – do mnie, do syna, do znajomych. Z uśmiechem twierdziła, że tylko kłóci się po maltańsku.
Nie potrzebuję szczególnej motywacji do nauki języka obcego. Od kilku lat powolutku zgłębiam tajniki gramatyki i kultury angielskiej i mam z tego niesamowitą frajdę. Coraz to nowe drzwi mi się otwierają, a to nowe słówko, a to pisarz, o którym niewiele wiedziałam. Pobyt na Malcie pokazał mi, że jest na świecie mnóstwo ludzi, którzy niezależnie od swojej metryki chcą uczyć się czegoś nowego. Spotkania z innymi kulturami, nowe znajomości i przede wszystkim słuchanie i mówienie po angielsku.
Alicja Węsierska-Kwiecień - nauczyciel informatyki